Ach, ten ciągły i nieustający niedoczas... Poniżej wpis wrześniowy. Publikuję go tak jak napisałam pół roku temu. Zdaje się, że myśl mi się urwała, ale jak zacznę teraz edytować, modyfikować etc, to nigdy go nie opublikuję.... Szczerze mówiąc, już nie pamiętam jaką książkę wtedy czytałam... W sobotę minął miesiąc odkąd powitaliśmy na świecie nowego członka naszej Rodziny, o czym już Wam uprzejmie doniósł FB ;) Wstyd się przyznać, ale w skrzynce odbiorczej nadal mam nieprzeczytane wiadomości oraz te przeczytane, na które jeszcze nie zdążyłam odpowiedzieć. Niby powinnam się przyzwyczaić do tego, że po narodzinach najmłodszego dziecka, nasze rodzinne, codzienne życie zmienia się, jednak bywa ciężko. To znaczy mnie jest ciężko się przystosować. Ot taki paradoks. Gdzieś pod skórą siedzi ukryty perfekcjonista i kontroler... I wiecie co, dziwna refleksja mnie naszła podczas jednego ze spacerów z RM. Mianowicie, że ciężko mi będzie na starość zaakceptować ją, kiedy sił brakuje i zdrowie szwankuje... Ale jest nadzieja w Panu, który może stwarzać mnie tak jak tego pragnie :) Ot, taka dygresja a propos tego jak świetnie sobie radzę :) Tym bardziej doceniamy z Mężem edukację domową. Jej główna zaleta, która ujawnia się w takie szczególne dni, to możliwość dostosowania do naszych, rodzinnych potrzeb. Oczywiście mój wewnętrzny Perfekcjonista Kontroler rwie włosy z głowy i zgrzyta zębami, że znów coś nie jest "na czas". Prawdę mówiąc przestałam się przejmować, tym bardziej gdy poczytałam blogi bardziej ode mnie doświadczonych mam. Im też nie zawsze wychodzi to wszystko, co zaplanowały, też nie zawsze dzieci zrobią całą szkołę... Zastanawiam się, co teraz napisać, bo mam dużo do przekazania, a czasu jakby mniej ;) Chcę podzielić się z Wami trzema rzeczami na początek: Pierwsza dotyczy elektroniki, a w zasadzie jej braku i moich obserwacji z tym faktem związanych. Druga to krótkie sprawozdanie z naszych zmagań edukacyjnych. Trzecia natomiast to krótka recenzja książki, którą czytam podczas karmienia RM. Być może wspominałam Wam już wcześniej, że od końca maja nasze Pociechy mają mocno ograniczony dostęp do elektroniki. Już wcześniej widzieliśmy niepokojące zachowania naszych Dzieci oraz Młodzieży, a pewne zdarzenie o którym nie chcę w tym miejscu wspominać, wymusiło na nas zdecydowane a nawet drastyczne (z dnia na dzień) ograniczenie dostępu do mediów.
Z perspektywy tych kilku miesięcy widzę pozytywne efekty naszej decyzji. Po pierwsze polepszeniu uległy relacje między rodzeństwem. Częściej robią coś razem. Przez wakacje intensywnie grali w planszówki i bawili się w ogrodzie. Ostatnia sesja egzaminacyjna również była lepsza niż ta, kiedy Dzieciarnia miała jeszcze dostęp do ekranów. Ten trend utrzymuje się nadal. Widzę, że Młodym łatwiej jest się skoncentrować na nauce, choć jak pisałam wcześniej nie przekłada się to na zrobienie wszystkiego, co było na dany dzień zaplanowane. Nadal nad tym pracujemy.
0 Komentarze
Twój komentarz zostanie opublikowany po jego zatwierdzeniu.
Odpowiedz |
wstęp
Aktualnie obowiązkiem szkolnym objętych jest sześcioro z ośmiorga naszych dzieci. Archiwa
Maj 2021
Kategorie
Wszystkie
|